poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 3

„ROZDZIAŁ 3”
…Był on ślicznym domkiem. Był cały biały, jedynie jego okna i drzwi zrobione były z ciemnego drewna. Olivia miała swój własny pokój na piętrze. Był niewielki, niczym nie przypominał jej ogromnego pokoju z dawnego domu. Jednakże bardzo dobrze jej się tam żyło. Miała czarno-białą tapetę – niby Paryż, zawsze o takiej marzyła, ale nigdy nie prosiła o to rodziców.  Nie wiedziała dlaczego przy babci zawsze czuła się dobrze. Zawsze rozmawiała z nią o wszystkim i nie krępowała się wyjawić przed nią swoich najskrytszych tajemnic. Z rodziacmi było inaczej, kochała ich, ale… a jednak! Było ale… nie mieli oni dla niej zbyt dużo czasu, nie można powiedzieć, że się nią nie interesowali, ale nie miała z nimi tak ogromnej więzi jak z babunią. Ale przejdźmy do jej pokoju! Przy tej ścianie gdzie była tapeta stało jednoosobowe łóżko, a niedaleko białe biurko, na którym leżał różowy laptop. W całym pokoju było dużo tzw. bibelotów. Na szafkach, szafeczkach stały zdjęcia, pamiątki, pluszaki i tak dalej. Wszystkiego od groma i trochę! Taki był styl Olivii. Gdy babcia widziała coraz to nową poduszkę na łóżku albo lampkę na biurku krew ją zalewała i mówiła:
- Olivko, nie wystarczy ci tego wszystkiego!-mówiła- Jak ja byłam w twoim wieku miałam jedną lampkę i pluszankę i to mi wystarczyło! Czyś ty do końca zgłupiała? – a później wychodząc z pokoju mówiła- Ja już ją nauczę! Co ci rodzice z niej zrobili! Wszystko zostawili na moich barkach, ale wiem o zmarłych źle się nie mówi, no dobra dobra… idę zrobić obiad – marudziła pod nosem.
Olivia jak babcia już wyszła śmiała się i myślała sobie:
-Babcia to taka cudowna kobieta, ale ciągle mi coś wypomina i zrzędzi – śmiała się i naśladowała jej sposób mówienia.
Chwilę później zadzwonił do niej Milton. Dziewczyna odebrała. Bardzo chciała poznać jego kolegów. Tak brakowało jej teraz towarzystwa, po tym wszystkim co się stało… Ale wytrzymywała, była silna i nawet nie uroniła łzy.
-Cześć Liv! – powiedział kujon
-Siemka! Co tam u was? – spytała
-Wszystko jest fajnie, cieszę się, że przeprowadziłaś się bliżej nas. Jack – mój kumpel mieszka dwa domy od ciebie. Pyta czy nie przejdziesz się z nim na trening – powiedział
Olivia była bardzo uradowana. Słyszała od Izabeli, że był on najlepszym uczniem dojo! Próbowała tamować podniecenie. Myślała o tym, żeby nie pisknąć z wrażenia. Zamknęła oczy pomyślała o czymś innym i zapanowała nad sobą. Po chwili odpowiedziała:
-No spoko, jeśli tylko ma ochotę – odparła udając, że ją to nie rusza, ale w duchu skakała z radości.
- Fajnie powiem mu, żeby po ciebie przyszedł. Jak znam życie spóźni się o jakieś pół godziny, więc bądź gotowa za godzinę. Do zobaczenia.
-Dzięki papa. – pożegnała się.
Odłożyła telefon i krzyknęła z radości tak mocno, ze babcia przybiegła zdenerwowana:
- Czy to pożar? Pali się, gdzie, dzwonię na policję! Jezu nowy dom! I co ja zrobię? – krzyczała zdenerwowana szukając ognia.
-Spokojnie babciu to tylko ja! – uspokoiła ją wnuczka – Babuniu, bo ja… no ucieszyłam się z pewnej nowiny…
- No siadaj koło staruszki i gadaj! Wal prosto z mostu, babci można wszystko powiedzieć !
- No ja babciu… po mnie ma przyjść taki miły chłopak ze szkoły. Ja go nie znam, ale Iza go zna i mówiła, że  go lubi.
- Chłopak, jaki chłopak!!! W twoim młodym wieku. O nie i ty go do tego nie znasz! O nie ja się na takie rzeczy nie zgadzam! Jeszcze mi ciebie porwie i co! Pozwolę ci pójść z nim jedynie jak go porządnie przepytam.
-Co to babciu ma znaczyć? Czy ty jesteś „W11 Wydział śledczy”? Babuniu proszę to jest kolega Miltona, a on jest bardzo rozsądny, na pewno nie ma złego kumpla!
- Ach tego chudzielca! On mi wygląda na normalnego, ale nigdy nie wiadomo! Przepytam go czy ci się to podoba czy nie!!!
-Jak sobie chcesz babciu! Idę się ubrać.
-Idź idź diable.
Olivia ubrała się normalnie. Nie chciała pokazywać, że jej na czymś zależy założyła różowe obcisłe spodnie, niebieską bluzkę i tego samego koloru trampki. Do tego biżuterię i okulary (link http://www.polyvore.com/xd/set?id=64449998). Była gotowa, czekała z niecierpliwością na dzwonek do drzwi. Czekała i czekała już ponad 2 godziny, ale dzwonka nie usłyszała. Postanowiła zadzwonić do Izy. Nie lubiła jej, ale musiała się pochwalić tym, że Jack po nią przyjdzie, jeśli w ogóle przyjdzie!
Dziewczyna nie odpowiadała. Była jedynie sekretarka:
-Hej tu Izabela! Jeśli chcesz zawracać mój bardzo cenny i piękny czas to nagraj się albo napisz SMS’a! Pamiętaj Iza jest The Best.
-Jaka ona pusta i głupia! – myślała głośno Olivia , po chwili przypomniała sobie o sekretarce, przecież nagrała się na sekretarkę, nie wyłączyła telefonu!!! Szybko rzuciła nim o podłogę i wybiegła z płaczem do domu Izy. Biegła i płakała! Jakie zrobiła głupstwo! Izabela nie była jej przyjaciółką, ale przynajmniej mogła się do kogoś odezwać, z kimś porozmawiać, a teraz co? Nie wiedziała co robić nagle zobaczyła Jacka, z kim… - O mój Boże przecież to…

Ciąg dalszy nastąpi…

Podoba się?

M@rysia <3

czwartek, 6 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 2

„ROZDZIAŁ 2”
… babcię Eleonorę zemdlałą na kanapie. Olivia z przerażenia krzyknęła tak głośno, że Milton
aż się przestraszył. Blondynka znieruchomiała, nie mogła nic zrobić! Czuła się jakby nogi miała przyklejone do podłogi. Milton wiedział, że dziewczyna mu w niczym nie pomoże, był zdany na samego siebie. Szybko sprawdził babci tętno i odetchnął z ulgą.
-Olivko, twoja babcia żyje, ona tylko zemdlała! – odpowiedział chłopak dumny z tego co
zrobił.
-O Boże!!! A ja tak się przejęłam! UFFF – odetchnęła z ulgą i szybko wzięła mokrą ściereczkę, by ocucić babcię.
 - O Olivka!!! – kobieta otworzyła oczy i sztucznie się uśmiechnęła – Czy już wiesz?
- O co ci chodzi babciu, czyżby coś się stało? A tak, o sorki to jest mój kolega Milton, przyszliśmy na obiad, ale chyba go nie ma?
- Nie obiadu nie ma i nie będzie! Muszę z tobą porozmawiać! A ty chłopcze idź do domu, bardzo ciebie przepraszam, posiłku  nie będzie, pewnie jesteś głodny! – pospiesznie odpowiedziała.
- Nie ma problemu, przyjdę kiedy indziej! Cześć Olivio, milo było ciebie poznać!  - pożegnał się.
-Mnie też! Papa – uśmiechnęła się i pomachała mu na pożegnanie.

Po jego odejściu babcia nie wiedziała co powiedzieć, miała bardzo dziwny wyraz twarzy i lekko przejęła Olivię. Nic nie mówiła, a dlatego że blondynka była lekko zdenerwowana rozpoczęła rozmowę:
-Babciu, co chciałaś mi powiedzieć, czy coś się stało? – spytała zaciekawiona dziewczyna.
- Kochanie… posłuchaj, yyyy, muszę… ci coś, yyy, powiedzieć! – zacinała się babcia nie wiedziała jak to powiedzieć. Nie mogła walnąć prosto z mostu, bo to doprowadziłoby wnuczkę do rozpaczy, więc postanowiła dobierać najodpowiedniejsze słowa, tak jakby mówiła do małego dziecka.
- No dawaj babciu! Mów, co się stało – powiedziała zniecierpliwiona Olivia.
- Olivko, nie spieszmy się, nie stój tak nade mną! Usiądź – w tym momencie wskazała na wygodny biały fotel. Blondynka zrobiła co kazała.
- Wiesz o tym, że twoi rodzice wyjechali wczoraj do znajomych… - opowiadała babcia, a Olivia przytakiwała – nie wrócili wczoraj, więc myślałyśmy, że zostali na dłużej u nich…
- Hej, hej, hej babciu przystopuj! Jak to myślałyśmy? – spytała z niedowierzaniem
-Daj mi dokończyć! Myślaśmyśmy, że zostali dłużej u nich, ale ja nie mogłam zasnąć i gnębiła mnie cały czas myśl, dlaczego nie wrócili? Ale dałam sobie spokó, bo pomyślałam, że po prostu bardzo dobrze się bawili… Ale na następny dzień też ich jeszcze nie było! Jeszcze więcej myśli napływało mi do głowy! Okazało się kochanie, mówili w telewizji, że gdy twoi rodzice …gdy wracali…yyyy…- jąkała się babcia.
-Czyżby? Czyżby, oni z tamtąd … nie wrócili?  - dokończyła Olivia gotowa do płaczu!
- Olivko, moja najukochańsza – babcia nie dokończyła tylko lekko potaknęła głową i przytuliła wnuczkę bardzo mocno do siebie.
- A gdzie to się stało? – spytała nie dowierzając.
- Niedaleko domu Rudiego Finka, przepytywał go sierżant Strong, ale tym się nie przejmuj, to nie jest ważne – powiedziała babcia,a Olivia przypomiała sobie smutnego senseja opowiadającego o jakimś zdarzeniu.Ale gnębiło ją jeszcze jedno pytanie:
-Babuniu, a co będzie ze mną? – spytała dziewczyna, ale nie mogła zatamować łez.
- Zostaniesz ze mną! Nikomu ciebie nie oddam, za żadne skarby świata! – odpowiedziała pani Eleonora i przycisnęła do siebie wnuczkę jeszcze mocniej.
Płakały i płakały. Sama nawet nie wiem, czy dniami, czy tygodniami czy latami… cały czas miały w głowie ten dzień i nigdy o nim nie zapomniały.
Na tydzień później odbył się pogrzeb, wszyscy ubrani byli odświętnie w czarne stroje. Kilka dni później babcia i wnuczka zaczęły pakować swoje rzeczy, by sprzedać ogromny dom i przeprowadzić się do normalnego, bez żadnych złoceń, balkonów, czy kolumn, jednorodzinnego domu, niedaleko dojo Bobyego Wasabiego…
_________________________________________________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!
Nudny mi wyszedł wiem, ale co zrobić!
Komentujcie jeżeli chcecie, żeby jutro pojawił się nowy!
10 komentarzy = jutro nowy rozdział
(Taki tam szantaż)

Pozdrawiam
Marysia <3

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 1

„ROZDZIAŁ 1”
… zginęli w wypadku samochodowym! Babcia zaczęła trząść się ze strachu, nie wiedziała co zrobić! Najgorsze było dla niej to, że dowiedziała się tego z telewizji! Zaczęła przejmować się, że Olivia wszystko widziała! Łzy napłynęły jej do oczu, zaczęła trząść się ze strachu, bała się, nie wiedziała co zrobić… Napłynęły jej do głowy straszne myśli:
- Co zrobię z wnuczką? Czy dam jej tak samo dobry dom jak jej rodzice? Czy mam wystarczająco pieniędzy, by utrzymać dwie osoby? – myślała
Po pewnym czasie babcia Eleonora z wyczerpania zemdlała. Spała, ale jej wyraz twarzy był poważny i lekko straszny, taki jakby cały czas ją coś gnębiło.
W tym momencie Olivia i Milton nawet nie zauważyli, a dotarli do dojo. Mieli dwa duże uśmiechy na twarzyczkach, wyglądali jakby nakleili sobie dwa banany do twarzy! Weszli do środka. Było tam bardzo dziwnie, nie tak jak zwykle, coś przejmującego unosiło się w powietrzu. Wydawało im się, że kogo nie było, tylko oni! Dziewczyna lekko się przestraszyła, ale żeby nie pokazywać, że jest gorsza od rudowłosego chłopaka, weszła dalej. Zobaczyła uchylone drzwi.
- Spójrz, Milton! – krzyknęła –Tam ktoś jest! – wskazała na niewysoką postać w białym kimono, które było przepasane czarnym pasem.
Był to Rudy Fink– sensei dojo.  Był lekko zbzikowanym, zabawnym mężczyzną. Rozmawiał z policjantem – sierżantem Strongiem. Ich miny, były bardzo smutne, pan Strong zapisywał jakieś notatki, a Fink o czymś opowiadał. Olivka nie miałam ochoty tego słuchać, więc wzięła przyjaciela za rękaw i pociągnęła go dalej. Milton był zainteresowany sprawą, ale wolał iść za koleżanką, ponieważ wydawała  mu się bardzo sympatyczna.
-Olivko, a może pójdziemy do moich przyjaciół ,Jerrego i Jacka, wydaje mi się, że grają w piłkę w parku – zaproponował
-Niezły pomysł, ale tylko na chwilę, bo muszę iść do domu, bo rodzina będzie się denerwować. Moi rodzice pojechali wczoraj na imprezę i pewnie już wrócili. Nie mogę się doczekać ich przyjazdu. – odpowiedziała
-Oki, chodź!
Przeszli jakieś 1,5 kilometra i doszli do ślicznego parku pełnego kwitnących, pachnących nadchodzącą wiosną kwiatów. Było tam dużo pięknych, starych drzew. Dziewczyna czuła się w tym miejscu jakby zapomniała o całym świecie, o niemiłych przyjaciółkach, o smutkach i  jakby czas na chwilę przestał lecieć.
-Och! Jakie to piękne miejsce, najchętniej zostałabym tu na całe życie! Ale nie widzę nigdzie boiska i chłopaków, a ty? Czyżbym była tak ślepa? – spytała, choć nie było to dla niej zbyt ważne, wolała wąchać woń kwiatów i  snuć cudowne marzenia.
-O kurka wodna!  Trzeba było skręcić we wcześniejszą uliczkę! Ten park jest strasznie nudny! Chodźmy! –wyprowadził Olivię z krainy marzeń i przyprowadził do szarej, nudnej rzeczywistości.
Nie! – powiedziała – Ja tutaj zostanę do końca swojego życia, a ty możesz sobie robić co chcesz! Nie muszę dzisiaj poznawać tych twoich przyjaciół! Chcę tu zostać! Zrobisz co będziesz chciał albo zostaniesz ze mną albo pójdziesz do kumpli.
Na to Milton nie miał wyjścia, więc został. Tak szczerze zaczęło mu się podobać w tym dziwnym parku. Po godzinie zaczęli robić się głodni.
-Może przyjdziesz do mnie ?– zaproponowała dziewczyna
Jakoże Milton był ogromnym łakomczuchem odpowiedział, że z wielką chęcią zasiądzie przy wieczerzy. Olivia na początku nie załapała o co mu chodzi, czyżby wieczerza to było jakieś nieznane przez nią danie! Ale chłopak wszystko jej wytłumaczył, a później śmiali się z tego przez całą drogę do domu.
Nie wiedzieli, że obiadu nie będzie… skąd mieli to wiedzieć. W pełni uśmiechnięci wparowali do domu. Zobaczyli tam … 
_________________________________________________________________________________

Wiem, nudny mi wyszedł no ale co tam!!!
Pozdrawiam
M@rysia <3